Chodowiacy

Tak było „Chodowiacy” przecierają szlak do Rzymu

Pewnego dnia 1982 r. do Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Siedlcach przyszła pani Alicja Siwkiewicz – twórca i kierownik artystyczny Zespołu Pieśni i Tańca „Chodowiacy”.

Z dumą i nieukrywaną satysfakcją okazała zaproszenie dla zespołu do złożenia wizyty w Rzymie.
Kto pamięta czasy stanu wojennego wie, że nawet podróże z miasta do miasta i ze wsi do wsi odbywały się wówczas za specjalnymi i nie każdemu wydawanymi przepustkami. Wyjazd 45 osobowej grupy z Siedlec do Watykanu mógł w tym czasie przyprawić o bóle głowy każdego decydenta. Ale pani Alicja udając, że nie zna się na procedurach i nie wie nic o ograniczeniach, drążyła z przekonaniem sprawę wyjazdu.

„Przecież się to należy zespołowi, który jest na każde pana zawołanie. Czy powitać bułgarską pieśnią i kwiatami towarzysza Todora Żiwkowa, czy wypełnić program artystyczny wojewódzkich dożynek. Dla mojego zespołu to sprawa prestiżowa i mam nadzieję, że ją pan załatwi. Trzeba tylko rozwiązać kilka drobnych problemów takich jak paszporty, dewizy na opłaty tranzytowe, autokar dla ludzi i dostawczy samochód na stroje i instrumenty. Dobrze by było każdemu członkowi zespołu dać skromne „kieszonkowe”. Pan to załatwi, a ja dopilnuję, żeby zespół jak najlepiej reprezentował Siedlce i podlaską kulturę na koncertach w Rzymie.

Podział zadań dokonany przez panią Alicję był logiczny i zgodny z naszymi kompetencjami. Rzecz w tym, że w Polsce obowiązywały przepisy stanu wojennego, a i stosunek władz do papieża nie był skrystalizowany. Z drugiej strony trudno było odmówić racji kierownikowi zespołu, z którego dumne były społeczeństwo i władze województwa siedleckiego.
Wziąłem się do pracy, chociaż przyznaję, że nie wierzyłem w powodzenie naszych wspólnych działań.
Konsultacje z panem Wacławem Janasem – sekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki dawały nadzieję. Dyrektor „Pagartu” pan Włodzimierz Sandecki znalazł rozwiązanie: wyjazd jest możliwy na zbiorowy paszport, pod warunkiem uzyskania pozytywnej opinii o poziomie artystycznym zespołu, zgodności etnograficznej strojów, repertuaru itp. Wszystkie wymogi zostały spełnione, pozostał problem najważniejszy: Jak przekonać do wyjazdu do papieża decydujących o wszystkim komisarzy wojskowych i kierownictwo polityczne województwa?

Zanim wykonałem jakiś ruch w tym kierunku, już otrzymałem polecenie:
„Stroje i instrumenty muzyczne są własnością państwa, proszę je zabezpieczyć i nie wydawać zespołowi, wtedy bez nich zespół nie wyjedzie.

Dla pani Alicji Siwkiewicz nie było to żadną przeszkodą. Oświadczyła, że „Instrumenty i stroje otrzymamy w Rzymie z Domu Pielgrzyma Polskiego, zaś takie utrudnianie nam wyjazdu kompromituje władzę i doprowadzi do rozwiązania zespołu.
Dziś, po lekturze wywiadu Moniki Olejnik z ministrem Kuberskim ówczesnym ambasadorem Polski przy Stolicy Apostolskiej wiem na jakie kłopoty mogła nas narazić, dziś oczywista propozycja pani Alicji Siwkiewicz. Szczęśliwie zwyciężył zdrowy rozsądek politycznych i wojskowych decydentów. Zespół pojechał do Rzymu, gdzie godnie reprezentował województwo siedleckie i bogactwo podlaskiego folkloru.

Papież wyraźnie wzruszony zaprosił „Chodowiaków” do Castel Gandolfo”, a tam razem z nimi śpiewał podlaskie piosenki.
Władze wojewódzkie otrzymały gratulacje od swoich zwierzchników a ja podziękowania od zespołu ze zdjęciem i dedykacją. Można dziś spekulować, czy pobyt i podlaskie pieśni i tańce nie przyczyniły się do obrania właściwego kursu, określającego stosunek władz polskich do papieża Polaka, nad czym tak usilnie i w końcu z sukcesem pracował m.in. ambasador Kuberski.